Ostatnio pod wpływem impulsu postanowiłem zakupić leciwy groovebox nieistniejącej już firmy Quasimidi.
Zwie się
Rave-O-Lution 309
Wygląda on tak:
[img]media/kunena/attachments/legacy/images/raveolution_309.jpg[/img]
Kupiona za 970 zł (z przesyłą) przeze mnie wersja jest standardowa- goła, niestety bez żadnych rozszerzeń (bardzo rzadko są wystawiane primo, secudno- cholernie drogie). Perspektywy zdobycia takowego rozszerzenia są równie marne- co prawda są one na EPROM-ach, które można by zaprogramować, jednak pomimo wielu próśb wiszących od lat na forach nikt się nie pokwapił na zrzucenie pliku z owego Eproma, a szkoda, wielka szkoda... :(
Mniejsza. Co mnie podkusiło? Impuls- a nuż się przyda na granie live, a jak wiadomo- zawsze fajnie się kręci gałami na "żywym" sprzęcie. A i na nagrywki też może się przydać ze względu na brzmienie, ale o tym później.
Cóż to ma na pokładzie?
ROMpler próbek perkusyjnych z popularnych automatów TR z kilkunastoma parametrami do edycji- obwiednie, filtr, lfo. Odrębna sekcja kickdruma, snaredruma, hihatów oraz sekcji perkusyjnej (o dziwo, najbogatsza- zawiera chociażby więcej sampli talerzowo-stopowo-werblowych niż dedykowane ścieżki) oraz naturalnie bas/lead na drodze syntezy. Ponadto- dwie szyny efektowe z dedykowanymi algorytmami. Plus sekwencer naturalnie. Ponadto osiem dodatkowych patternów możliwych do odtworzenia w czasie rzeczywistym niezależnie od tego, co aktualnie gramy- przejście werblowe, na stopie, hihatach czy cokolwiek się tam zaprogramuje.
Obsługa- w porównaniu do MC-505, który przez dość krótki czas posiadałem:
Programowanie ścieżek perkusyjnych wymaga naprawdę kupy dłubaniny i nawiązania zażyłej przyjaźni z manualem, inaczej się po prostu nie da. Dłubanina po menu i z tego co zauważyłem, o szybkiej edycji sekwencji w czasie rzeczywistym (grania) można zapomnieć- sekwencer na te ułamki sekund się przycina prawdopodobnie by załadować do trybu drumgrid (coś jak ustawianie klocków na szesnastokrokowym sekwencerze). Jest możliwość ustawiania parametru velocity dla każdej z nutek.
Programowanie sekwencji basu- jak się przebrnie przez menu, totalna bajka- identycznie, jak w TB-303 z ustawianiem zarówno parametru velocity (4 wartości), jak i długości nutki (tak samo cztery, z czego ostatni umożliwia portamento/slide/glide nut).
Edytowanie barw perkusji/basu/leadu- niestety, kolejne kopanie w menu, w czasie grania jest na ten moment dość ciężkim tematem. Jest co prawda możliwość szybkiej transpozycji linii basowej w ramach jednej oktawy, jednak transpozycja o całą oktawę w dół/górę wymaga niestety wgłębiania się w menu i skokowej zmianie wartości "Tune" jogiem, co niekiedy boli...
Bolączek nie brakuje, wiele spraw wymaga jeszcze bardziej zażyłej znajomości z manualem (może go do kina na komedię romantyczną zabiorę i kolację przy świecach...), ALE...
Frajda, jaka przychodzi z kręcenia gałami i samego brzmienia jest naprawdę kosmiczna. Jeśli jest się świadomym (nie ma w gruncie rzeczy wyboru, Panowie i Panie) ograniczeń tego sprzętu, to naprawdę jest się zadowolonym z tego sprzętu- jak i obsługi (po nabyciu wprawy i owocnego romansu z instrukcją obsługi), brzmienia (trochę trąci tandetą, ale o to w tym chodzi!), oraz niemieckiej solidności wykonania. Takich sprzętów już moi drodzy nie robią- 15 letni rozwalacz ortalionowych łbów, jak by, nie daj Bóg, przyszło co do czego.
Poniżej świeża nagrywka:
Czwarty zarejestrowany Jam Session
Co do JS- jest mało basu, ponieważ nauczony poprzednim doświadczeniem (niekiedy przy odkręconym overblaście robiły się potężne przestery) podbicie basów z poziomu instrumentu zostawiłem w świętym spokoju.
Kilka dodatkowych (bardzo długich) próbek:
www23.zippyshare.com/v/93245893/file.html
www23.zippyshare.com/v/18255168/file.html
Wszystko tylko i wyłącznie grane na samej 309-ce. Dobra, niech wam będzie- dodałem bramkę, ponieważ jeszcze nie kupiłem kabli audio i midi (bawię się nim na dobrą sprawę od kilku dni), a jedyny jest zwalony i dodaje jakiś syf do sygnału, a także limiter...