Starczy jedna klawiatura, to czym chcesz grać aktywujesz zależnie od programu jaki używasz, oktawy też każda przełącza, nie ma potrzeby używania dwóch. Problemem jest tylko kwestia klawiszy - im więcej tym lepiej. Jednak to zależy jakie masz potrzeby/ograniczenia. Kiedyś miałem właśnie Oxygena 49 ale sprzedałem bo była za duża do mobilnej roboty, ale za mała do prawdziwej gry, o fortepianie można było zapomnieć. Teraz mam jedną master 88 klawiszy do głównej pracy i jedną 25 klawiszy do szybkiej pracy na biurku/na kolanie.
Takim optimum do wygodnej pracy, najlepiej na stojaku, chyba że masz specjalne biurko, to jest 61 klawiszy, tak jak właśnie w keyboardzie masz. Yamaha PSR E-333 to nie syntezator :).
Zastanów się co konkretnie chcesz robić i czy potrafisz grać. Do elektroniki i innych bajerów może wystarczyć 25-49 klawiszy z jakimiś pokrętłami do manipulacji live, z drugiej strony do tradycyjnej kompozycji, używania Kontaktu i innych multisampli, przełączania brzmień - najlepiej nadaje się 88 klawiszy, w ostateczności 61, koniec z przełączaniem oktaw ;).
Oxygen 49 ma dosyć miękkie klawisze, pracują cicho, ale sprawiają wrażenie, że "nie dociskają się do końca", stawiają taki "gumiasty" opór, trochę mi to nie odpowiadało. Dla porównania Yamaha PSR E303, poprzednik Twojego keyboardu ma jeszcze gorszą klawiaturę, twardą i głośną ;). Jednak z budżetówek najlepszą akcje klawiszy ma Alesis Q25 i przypuszczam, że wyższe modele także, bo są tą samą konstrukcją. Lekkie, dociskają się do końca, czasami słychać sprężynę jak uderzysz w obudowę, ale to nie przeszkadza bo cicho i rzadko. Ogólnie przyjemnie, jakbym miał kupować coś 49 albo 61 po taniemu chętnie wziąłbym właśnie Alesis QX49 albo QX61.
Oxygen ma tę wadę, że nie posiada wyjścia MIDI, Alesis już tak. Opcja o tyle dobra, że jak będziesz posiadał jakiś sprzęt będziesz mógł podłączyć klawiaturę sterującą, z Oxygenem tego nie zrobisz bo jest tylko na USB do komputera.