Nie jestem prawnikiem, mam wiedzę tylko w takim zakresie, że wiem jakie są moje prawa jako muzyka ;). Jeżeli ktoś udostępnia moją twórczość bez mojej zgody narusza wtedy prawo autorskie materialne, bo domyślnie cokolwiek zrobię należy 100% do mnie i tylko ja mogę wrzucać gdzie chcę. Jeżeli podpisze umowę z wydawcą przekazuje prawa autorskie materialne do niego lub do innej organizacji masowo zarządzającymi takimi prawami. Wtedy oni masowo pozywają takich ludzi (naprawdę masowo).
Zdarzyło mi się raz, że jakiś gość z Hiszpanii wrzucał moje kawałki na YT podpisując nie mnie jako autora ale siebie. Zgłosiłem go, udowodniłem autorstwo wcześniejszą datą publikacji po czym YT z marszu zablokowało mu konto kasując wszystkie filmy. Prawo autorskie (nie materialne) jest niezbywalne na zawsze i może być to dla niektórych spoza naszej branży śmieszne, ale za złamanie tego grozi nawet do 3 lat więzienia i duże szanse na wysokie odszkodowania. Plagiat to jedno, ale kradzież i zmiana autora to drugie. Także naprawdę jesteśmy pod ochroną bez żadnych zaiksów ;). To tak samo jak dzieła Homera dalej są przypisywane Homerowi, a nie komuś innemu, zmieniają się tylko prawa autorskie materialne które przechodzą najczęściej na rodzinę, a w przypadku braku takowej autory artystyczne idą pod użytek publiczny, darmowy, z zachowaniem autorstwa oczywiście.
Jeżeli ktoś jednak już pobrał, ma na swoim dysku i słucha tylko dla siebie to nie ma problemu. Wydaje mi się, że nawet gdyby ktoś to sprawdził i chciał odszkodowania to nie wygra bo jest artykuł mówiący o dozwolonym użytku materiałów artystycznych w tym muzyki. Stąd jakby nie patrzeć (przynajmniej w Polsce) można sobie obejrzeć film czy posłuchać muzyki bez jakichś większych obaw.
Jeżeli ktoś jednak ma miliony kolekcji to nie wiem jak odnosi się wtedy do tego to prawo, czy to jeszcze dozwolony użytek własny? Nie znalazłem nic o ilości, ale może być nie miło nie tylko pod względem sumienia jak ktoś tylko pobiera setki albumów. Inna rzecz, że na płytach artyści zarabiają grosze, stąd wszyscy wołają aby ludzie chodzili na koncerty.
Słyszało się trochę o przypadkach ogromnych odszkodowań za nielegalną muzykę jednak było to w USA ;). Tam widać mają trochę inne prawo, jak w każdym kraju. Inna rzecz, że jak ktoś tutaj przyzna się do winy bez procesu to też dostanie karę, kwestia odpowiedniego zastraszenia ludzi nieznających swoich praw, bo nie ma tak, że babcia X dostanie 1 milion kary za 7 mp3 Elvisa, ale jak każą jej podpisać porozumienie bez orzekania o winie odpowiednio zastraszając to wiecie jak jest. Wygrywa sprytniejszy :).
Inna rzecz ma się z oprogramowaniem - gry i programy to nie to samo co ściągnięcie filmu czy posłuchanie mp3. To jest prawnie zakazane i rozumiane jako kradzież dlatego tutaj nie ma ustępstw. Jest to konkretny produkt cyfrowy sprzedawany normalnie w dystrybucji. Nie ma tłumaczeń ani szans na jakąkolwiek wygraną, trzeba odpłacić licencję + odszkodowanie z pozwu producenta jeżeli się okaże, że na oprogramowaniu było coś zrobione. Dziwie się jak czasami ludzie porównują jedno i drugie, a są to zupełnie dwie różne kwestie.
Och, poleciałem trochę offtopem, no ale pytałeś :P. Jakby ktoś chciał więcej o tym pogadać to można by założyć nowy temat i tam przenieść wypowiedzi dla pokoleń ;).