No i dobrze, niech pada, nic ciekawego nie oferują :). Żerowanie kasą na muzyce tylko po to aby pozwolić słuchaczom słuchać przeczy wszelkiej logice. Kiedyś przed erą fonografii muzyka to byli artyści - żeby posłuchać trzeba było przyjść na koncert :). Dzisiaj jest nie inaczej - z koncertu ekipa zarobi tyle co sprzedaż kilku tysięcy płyt. Nie którzy jednak to już dawno zauważyli, że fonografia i nagrania to głównie promocja i ukłon w stronę słuchaczy, ale firmy fonograficzne (ich jedyny zarobek) musiały to spieprzyć blokując odsłuch gdzie i jak tylko się da robiąc łaskę, że w ogóle mogę spojrzeć na okładkę płyty, kupić i słuchać zatykając uszy bo jeszcze zapamiętam i będę nucił publicznie.
Mało tego, wielkie firmy fonograficzne które wpływają na te wyniki wydają głównie chłam i nic więcej. Ludzie, którzy normalnie by się nie przebili udostępniają swoje prace w internecie lub sprzedają, bo mają taką możliwość. Jeżeli mam do wyboru dobrego artystę, którego sam znalazłem i z chęcią będę śledził jego działania a z drugiej strony jakąś popkulturową papkę to wolę to pierwsze.
Fonografia robi dla mas, a masy mają powoli w dupie ich praktyki :D. Co za ironia. Zawsze byłem ciekawy co by zrobili ci muzycy gdyby firmy fonograficzne ich porzuciły i kto by ich jeszcze słuchał. Kilka % na pewno by przetrwało bo jest i takich wiele, ale raczej niszowo i zysk z płyt nawet nie robi im różnicy.
Dlatego nie martwię się, bo jako słuchacz nic nie stracę, a jako muzyk to nie mój model biznesowy, żeby zaprzedawać się za 15% zysku z płyt przekazując wszelkie prawa autorskie na 10 lat firmie fonograficznej po to abym mógł grać moją muzykę tylko za ich pozwoleniem :).