Yyy... A co ja napisałem? Tak, widzę, to było 3 miesiące temu :). Dalej jednak uważam podobnie. Minimalne i inne bardziej eksperymentalne trzaski można bez problemu dorzucić do kategorii "rytm", który tez może być motywem przewodnim. W głębi są miotające sinusy, a z przodu słychać jakieś melodyczne stuki syntezatorów, albo inne trzaski układające się właśnie w rytm.
Może inaczej trochę sformułuję moje zdanie na dzień dzisiejszy - muzyka powinna mieć jakiś pierwszy plan, który by się wyróżniał, czy to melodia, czy ten rytm, ale coś musi bujać aby kawałek był interesujący. Jak to mawiają, na jednym elemencie słuchacz skupia uwagę, inne tą uwagę wypełniają, a jeszcze inne są ledwo słyszalne. Są wyjątki jak muzyka do tła filmu czy gier gdzie czasami pierwszy plan nie jest wskazany aby muzyka nie przeszkadzała i nie wcinała się w dźwięki otoczenia czy dialogi. Samoistnie też wszystko może istnieć, ale jak komuś coś nie buja to prawdopodobnie z braku tego podstawowego elementu. No ale jak słyszę niby jakiś house ukierunkowany głównie do odsłuchu, a tam bujają tylko akordy w postaci padów i basu, a główny motyw nie istnieje to coś nie hula jednak i to właśnie to "czemu tutaj coś brakuje" :). Dla przykładu ciekawie sobie z tym poradzili chłopaki z Safri Duo - w wersach niewiele melodii było, ale był za to rytm na tych ich garach i było czego słuchać :).