Dziś konkretnie bez zbędnych wstępów postanowiłem napisać kilka słów na temat keyboardu Roland E-A7. Instrument jest niewielki, lekki i wygląda jak zabawka. Zastosowana klawiatura jest podobna do tej, którą znamy z modelu BK-5, chodź w tym przypadku wydaje się bardziej sztywna - stawia większy opór. Można się do niej przyzwyczaić. Dla porównania napiszę, że gra się mi na nich lepiej niż na klawiaturze kontrolera Edirol PC80.
Jeśli chodzi o sam system operacyjny – trzeba się przystosować. Kilka godzin spędzonych na edycji sprawi, że szereg rzeczy będziemy wykonywać automatycznie.
Wszystkie przyciski pokryto gumą, którą bardzo dobrze czuć pod palcami. Podobnie jeśli chodzi o suwaki – działają płynnie. Mając do czynienia z mocniejszymi jednostkami (Korg pa4x) mogę śmiało powiedzieć że EA-7 wypada korzystnie.
Na pokładzie znajdziemy to, co najlepsze od Rolanda – jeśli chodzi o brzmienia gównie perkusyjne, gitarowe, chóry, elektryczne piana. Samo brzmienie? Zadziwia.
Style są łatwe w edycji "w locie" wszystko za sprawą suwaków miksera.
Zastosowanie dwóch wyświetlaczy, to bardzo dobry pomysł. Te dopełniają się wzajemnie, a przyciski ulokowane w pobliżu obu LCD bardzo ułatwiają nawigowanie.
Na pokładzie znalazło się aż 6 przycisków programowalnych! Te w pełni synchronizują się z odtwarzanymi stylami, songami.
Poziomy głośności trzech barw na prawą rękę (UPPER) oraz jednej (LOWER) na lewą możemy dostosować za pomocą suwaków. Barwy możemy zapisywać do sekcji Favourite czy programów UPG. Te ostatnie przechowują dodatkowo informacje o wykorzystanym stylu.
Uwaga, na pokładzie Rolanda nie znajdziemy sequencera. Jego brak ma wypełnić narzędzie Make Up Tools.
Funkcja odtwarzania plików SMF, Kar, MP3 oraz WAV działa wyśmienicie. Dzięki funkcji Search możemy w odnaleźć dowolne dane (style, songi, programy UPG itp.). Korzystanie z odtwarzacza plików MIDI jest łatwiejsze niż w Korgu.
Możliwości samplera zostały znacznie rozszerzone wraz z aktualizacją systemu do wersji 1.11 (zwiększono aż 4-krotnie ilość miejsca na próbki).
Jeszcze raz podkreślam, pomimo iż instrument wygląda jak zabawka, z powodzeniem można wykorzystać go na scenie…a do tego łatwo go przetransportować (niewielka waga).
Ciekawostką jest to, że w chwili pierwszego uruchomienia wskazujemy instrumentowi język oraz kraj a ten automatycznie wczytuje barwy i style ukierunkowanie na dany region.
Porównajmy brzmienie E-A7 z Rolandem G70.
Wiele czasu spędziłem na porównaniu próbek PCM w obu modelach. Są to dokładnie takie same. Wydaje mi się że zastosowane przetworniki A/C-D/C są lepsze w G70. E-A7 brzmi lepiej niż E50/60 oraz porównywalne z Rolandem E80. Dokonałem również porównań ulubionych brzmień z Rolanda G70 z odpowiednikami z E-A7 – te są identyczne.
Jeżeli słyszalna jest różnica, to spowodowana jest użytymi efektami – co ma np. miejsce w przypadku brzmień organowych, w których wykorzystano efekt Leslie kontrolowany za pomocą pitch-bendera.
Style są doskonałe, a działający czasie rzeczywistym, mikser dodatkowo ułatwia dostosowanie rytmu na swoje ucho.
Instrumenty Rolanda nadal pozostają bezkonkurencyjnymi w kwestii możliwości odczytu akordów z plików MIDI. Wyświetlając tekst z plików SMF mamy możliwość powiększenia czcionki.
Zastosowanie sekcji FAVORITE TONE jest bardzo przydatnym rozwiązaniem. Użytkownik posiada dodatkowe komórki na barwy własne, w tym barwy perkusyjne.
Wbudowany korektor działa niezależnie dla styli, songów oraz sekcji prawej ręki. Na wyjściu dodatkowo możemy ustawić parametry korektora oraz kompresji.
Ciekawostką jest to, że jeden z niemieckich magazynów opisał Rolanda E-A7 jako „uboga wersja Korga pa4x”. W tym stwierdzeniu jest wiele prawdy. Dodajmy, że instrument kosztuje 1/3 tego co trzeba zapłacić za nowego flagowca Korga.
Cena nowego: 4800 - 5800 zł.