Witam!
Chodzi mi o szczegółowy opis "pokrętełek" w kompresorze oraz o to, jak w wolnym kawałku ( ambient chillout ) poprawić głośność całości nie tracąc na dynamice i brzmieniu niskich ( między 10 a 150 Hz ) częstot. Lubię jak nic ( a Db meter skacze na maksa! ) nie słychać a wgniata w ścianę no i tu jest rotten pies pogrzebany. Wywodzę się ze sceny black/grind/noiseterror i chciałbym tworzyć dżwięki ala muza + KLIMAT z "Naked Lunch" Cronnoebergh"a w połączeniu z noise'em, chillout'em i ambientem. A tu jest potrzebne: ciężkie ( baaaardzo ) i dołujące brzmienie ( polecam Mortician na YouTube ) w połączeniu z psychodelicznym klimatem ala Station Rose z UK albo innym Germany:)
Ogólnie stresująca muza: dużo dołu i mnóstwo chorych wstawek jazz'owych. Dużo się nauczyłem od znajomych grających grind'a ( dużo koncertujących, znanych w środowisku, więc nie lammmerów ), ale odnośnie brzmienia Live a nie robienia muzy na kompie.
I jeszcze jedna sprawa: czy da się porządnie wydłużyć brzmienie dżwięku ( np. w Wave Editor - nie mam o nim pojęcia! ) wraz z obcięciem np. wysokich ( między 15 a 25 kHz ) częstot. np. na końcu brzmienia dżwięku.
Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich