ZAiKS odwołał się od decyzji sądu w sprawie przeciwko fryzjerowi z Wałbrzycha i dalej będzie walczył o tantiemy za odtwarzanie muzyki w salonie, który to stał się sławny w całej Polsce dzięki uporowi właściciela, kartce z prośbą by klienci nie słuchali muzyki podczas wizyty i zatyczkom do uszu. Prowadzący zakład Marcin Węgrzynowski deklaruje, że jest na to przygotowany i broni nie złoży.
W kwietniu Sąd Okręgowy w Świdnicy oddalił pozew Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, wniesiony przeciwko właścicielowi niewielkiego zakładu fryzjerskiego w Wałbrzychu. Marcin Węgrzynowski odmówił płacenia tantiem za słuchanie radia w zakładzie, za co stowarzyszenie domagało się dokładnie 922,50 zł. Sąd, jako dowód w sprawie, przyjął oświadczenia 270 klientek, które potwierdziły na piśmie, że nie słuchają radia w zakładzie pana Węgrzynowskiego. Fryzjer musiał ponadto złożyć oświadczenie majątkowe, ale z niego również nie wynikało, że grające radio przynosi mu jakiekolwiek dodatkowe korzyści.
Grafika
ZAiKS nie odpuszcza. Powołując się na swojego prawnika twierdzi, że odwołanie było niezbędne. Jego zdaniem sąd pierwszej instancji źle zinterpretował prawo autorskie i nie wziął pod uwagę ważnych dowodów, jak nagrania z kontroli w salonie. Po ogłoszeniu kwietniowego wyroku Stowarzyszenie obawiało się nawet, że może dojść do masowego zrywania umów przez twórców, bo, jak sam mówi, twórcom należą się tantiemy.
Reprezentujący ZAiKS mecenas Krzysztof Zuber twierdzi, że przepisy są jednoznaczne: Zasada jest taka, że autorom należy się wynagrodzenie za to, że eksploatuje się ich utwory. To jest niezależne od tego, czy to jest zakład fryzjerski czy salon samochodowy. To nie ma znaczenia, podobnie jak to, czy muzyka jest słuchana głośno, czy cicho. Poza tym ZAiKS ma za sobą długą listę wygranych w takich sprawach, nie dziwi więc, że nie zamierza się poddawać.
Sąd posiłkował się podobnymi orzeczeniami z Europy. Na podstawie podobnego wyroku Trybunału Sprawiedliwości z 2012 roku, w sprawie czeskiego gabinetu dentystycznego, wywnioskował, że zarówno dentysta, jak i fryzjer, nie mogą oczekiwać, że z powodu odtwarzanej muzyki zyskają więcej klientów. Nie mają też podstaw, by z tego powodu podnosić ceny usług. Dodatkowo sąd w Świdnicy uznał, że w małym zakładzie w Wałbrzychu, w którym przebywa fryzjer i obsługiwana klientka, zwyczajnie nie ma miejsca na publiczne odtwarzanie muzyki.
Wisienką na torcie było stwierdzenie sędziego, że odmawianie fryzjerowi możliwości słuchania audycji radiowych w jego własnym salonie jest naruszeniem prawa do informacji, jakie nadaje każdemu obywatelowi Konstytucja. W końcu radio to nie tylko kontrolowana przez ZAiKS muzyka — to przede wszystkim wiadomości. Nie możemy oczekiwać, że fryzjer za każdym razem będzie podchodzić do radioodbiornika i go wyłączać, gdy na antenie pojawi się muzyka — zakończył sędzia
Źródło: dobreprogramy