Zastanawiałem się ostatnio nad tym tematem, który bardzo często jest pomijany w wszelakich dyskusjach, a wielu znajomych jak i ja sam też nie zwracam na to głównej uwagi. Chciałbym poruszyć dyskusję na ten temat. Pytanie brzmi:
Dlaczego często mimo starań miksy i master nie wychodzi tak jakby się tego chciało? Dlaczego jedne osoby non stop dodają za dużo środka, albo okropne syczące hihaty i nie widzą w tym nic złego?
Często zwracamy uwagę na wysokiej jakości odsłuchy, potężne karty dźwiękowe, złote kable, optyka, 192Khz 32Bit, adaptacje akustyczne itd. itp. ale nie zwracamy uwagi na to jak my słyszymy. Super, że mamy ogromy przedział pasma, idealnie odwzorowujące pasmo monitory, ale zapominamy, że najprawdopodobniej mamy mniejsze i większe ubytki we własnym odbieranym przez nas paśmie. Każdy posiada inny słuch, tak samo jak odsłuchy. Jasnym jest, że amator robi słaby miks i master bo po prostu nie ma doświadczenia, ale czasami nawet profesjonaliście zdarzy się niewypał i musi poprawiać i to nie raz.
Każdy z nas ma inne widmo odbierania dźwięków, to jest jak z mikrofonami - każdy ma inną charakterystykę. Niektórzy mają ubytek w danym paśmie spowodowane poprzez różne związane i niezwiązane ze sobą czynniki które niewątpliwie wpływają na nasze końcowe miksy
Pytanie do forumowiczów: czy ktoś z Was robił sobie już badania widma dźwięku? Kandydaci na odpowiedzialne stanowiska realizatorów dźwięku muszą takie badania robić cyklicznie, ale czy ktoś z nas hobbistów bierze takie informację pod rozwagę? Wiedza o własnym słuchu pomaga w miksie i masteringu bo pozwala wziąć pod rozwagę swoje słabe strony i zwracać na dane pasma pilniejszą uwagę ;).
A Wy co sądzicie?
I jeszcze na koniec pytanie - gdzie można takowe badania zrobić?
Pozdr!