Głośniki i kolumny znane pod marką Tonsil zaczęły powstawać tuż po II wojnie. W 2005 roku firma upadła, teraz wskrzesza ją pewien hurtownik z Wrześni
To firma legenda – po kolumny Tonsilu zapisywało się w kolejkach. Noce spędzone przed sklepami sprzedającymi (czasami) elektronikę pamięta wielu Polaków. Wielu innych wspomina, jak dźwigało kolumny na wrzesiński dworzec kolejowy. Zestawy Tonsilu były w latach 70. i 80. świetną lokatą kapitału. Miały klasę i nie traciły na wartości, a rynek był wyjątkowo chłonny. Nie było problemu ze spieniężeniem cennego nabytku.
Tonsil zbudował renomę marki na kupionej przez Edwarda Gierka licencji japońskiej firmy Tohoku Pioneer. Nic dziwnego, że spółka została wybrana do grona pierwszych pięciu, których akcje były notowane od 1991 roku na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.
W 1996 r. dawny licencjodawca – Tohoku Pioneer Corporation, został strategicznym akcjonariuszem firmy. Japończycy nie byli przygotowani na starcie ze związkową wizją trwania zakładu, a załoga nie godziła się na restrukturyzację. Spółka niebędąca w stanie zarabiać na utrzymanie pracowników pogrążała się w konfliktach. W 2003 r. Japończycy z Pioneera przestali odbierać korespondencję z Polski i nie przejmowali się wezwaniami do zatwierdzenia bilansu. Porzucili prawa do spółki.
Dawne czasy świetności zostały w pamięci Sławomira Wieszczecińskiego. Jego ojciec prowadził hurtownię, w której sprzedawał między innymi produkty Tonsilu. Dlatego gdy pojawiła się taka możliwość, Wieszczeciński kupił od syndyka znak firmowy. A od Tonsil Acoustic Company, która do kwietnia 2012 r. próbowała lokować na rynku produkty pod marką Tonsil, nabył dokumentację, maszyny i narzędzia.
Firma zatrudnia 48 osób. Część załogi pamięta jeszcze czasy, kiedy w Tonsilu pracowało 3,5 tys. ludzi. Wieszczeciński całą produkcję ulokował we Wrześni. Sprzedaje ją przez sklepy internetowe i sieć dilerskich salonów odsłuchowych. Ma ich być ok. 30. Zabiega o to, by nowe zestawy znów kojarzyły się z hi-fi. Do produkcji wprowadza coraz droższe modele linii Altus i innych.
Właściciel mówi, że biznes jest od początku operacyjnie dochodowy. Czas zwrotu 5,5 mln złotych, które zainwestował w znak i maszyny, musi dopiero nadejść. Na razie buduje nową halę i przyjmuje gratulacje za biznesową odwagę.
Źródło: forbes.pl