TEMAT:

No i stało się.

Po tylu latach wreszcie zdecydowali się wydać pierwszego liva na DVD :). Co prawda okrojone do 17 utworów (było podobno 23), ale co z tego :D.



Premiera 23 maja, w Polsce pewnie się wszystko opóźni, Empik wskazuje na datę 3 czerwca. Cena około 52zł za CD/DVD.

Więcej nie trzeba mówić, kto lubi będzie wiedział o co chodzi, kto nie pewnie nie polubi. To przez nich rzuciłem "muzykę klubową" ;).

Po szoku muzycznym jaki wywolal u mnie drugi album otrzasnalem sie dopiero przy ostatnim albumie,ktory niezbyt mi przypasil.Pewnie dzis jeszcze raz go przeslucham ;)(thx NEX) Tymczasem tez sobie cos wrzuce z jutubka he he.Moze walek ktory rowniez mna porzadnie pozamiatal.Zreszta malo ktory nie...

Dziwisz mnie, NEX-u. Strasznie teraz ich muza jest house'ująca... I mi to nie pasi. O wiele bardziej wolę firestartera, na którym się ubawiłem wielokrotnie w klubie.

Spotkałem się z różnymi zarzutami standardowego typu "kiedyś było lepiej", ale że house? Wskaż mi który kawałek jest chociaż trochę housujący? Nowy album przypadł mi do gustu równie dobrze jak MFTJG i TFOTL, bo dalej jest oldschoolowy, dalej nie trzymają się systemu i dalej wykładają na wszystko i wszystkich tworząc połamane rytmy z czystą energią ;).

PS Oryginalny Voodoo People był bardziej housujący niż cała cała reszta ich twórczości i jakoś jest ich największym hitem w ogóle fanów. Wtedy jakoś nikt im nie zarzucał, że się ***** ;). Chociaż znam i takich dla których Prodigy zakończyło się na Charly.

Houseujaca nie jest z pewnoscia.Raczej jakis elektroniczny breakbeat ze stolarni ;).Moim zdaniem Prodigy wylamuje sie z kazdej szuflady.Prodigy to po prostu Prodigy.
Co do tanca z pierwszej plyty to nie mam pojecia jak to nazwac .kiedys to bylo pionierskie tupanie.Moj mlodszy brat teraz bryka podobnie.Przypomina mi to MC Hammera lub Vanille Ice tylko 10 razy szybciej ;) Nazywaja to szuflowaniem czy jakos tak he he.

The Way It Is jak usłyszałem a dokładnie "zdjąłęm" go z Red Bull BCOne2005 to skakałem 2 tygodnie pod sufit ;)))
Podobnie jest z TFOTL, wierzcie lub nie ale od pierwszej kasety do dziś nie znudził mi sie ten album ani troche.. Nawet dzwonek mam SmackMYBitchUP.... :)

Do House'u to daleka droga, dla mnie mnie house zawsze to było łupu cupu a nie Break'owe łamańce.
( nigdy nie słyszałem Prodigy w jakimkolwiek klubie, chciaż w moim mieście poza "Umcy Umcy" i karaoke to nie ma nic :(
Podziwiam ich za klase własnej niepowtarzalnej muzyki, niezależność i staż na scenie....

Pozdrówki...

Dla mnie Mindfields to perełka, szkoda, że prawie nigdy nie grane live :(.

hehe... dobre jest, etniczne takie ;)
Climbatize dla mnie jest natomiast bardzo ładnie ułożone i czyściutkie. Nie wiem jak wygląda ich praca w studio, ale biorąc pod uwagę Show i dynamikę jaką pokazują na koncertach to niektóre utwory do nich wogóle nie pasują :)
Mam czasem akcje typu "oo ale fajny kawałek..." . Potem go odnajduje i okazuje się, że to panowie z The Prodigy..... ;))