Nie chodzi o to, że mikrofon może zebrać dużo niepotrzebnych dźwięków (nie rozumiem co to w ogóle znaczy), tylko, że charakterystyka wokalu odbierana przez ludzkie ucho jest zupełnie inna niż ta odbierana przez mikrofon. Dół pasma? Na litość, od czegoś są załączalne filtry dolnozaporowe w mikrofonie czy w preampie, a syf na sygnale może wynikać z nieprawidłowego połączenia lub niezsymetryzowanego sygnału (do symetryzacji służy takie gówienko zwane diboxem)...
Przede wszystkim korekcja na wokalu ma na celu redukcję faktycznie dudnienia spółgłosek wybuchowych (a w języku polskim ich nie brakuje), sybilantów (syczących głosek) oraz niejako wyróżnienie transientów z wokalu, które odpowiadają za czytelność.
Prawdą jest natomiast to, że kompresor po korekcji zajmuje się dynamiką docelowego pasma, które dany instrument powinien zajmować. Można też się bawić z kompresją wielopasmową, ale to rozwiązanie ma tylu zwolenników, ilu przeciwników. Lepiej zapiąć dobry korektor i po nim dobry kompresor.
Lecz tak jak mówiłem wcześniej, ślad MUSI zostać nagrany najlepiej jak to możliwe. Zawsze można potem się bawić w ich montowanie, bo to jedna sesja nagraniowa w ten sposób powstała... Nawet nagrania zespołu rockowego na tzw. "setkę" na zajęciach w studio montowaliśmy niekiedy- ale to wymaga wprawy.